Smoleńsk. Zdjęcia ciał ofiar katastrofy znów trafiły do internetu
Podkomisja smoleńska, która przygotowywała raport dotyczący katastrofy, do której doszło 10 kwietnia 2010 r. i w której zginęło 96 osób, na czele z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim, opublikowała raport końcowy. Zaskoczenia nie było - wśród wniosków dotyczących tego zdarzenia najważniejszy jest ten o wybuchach na pokładzie Tupolewa. Taka teza była brana pod uwagę przez podkomisję od samego początku prowadzonych prac.
Raport został opublikowany na stronie internetowej podkomisji i niemal dobę dostępny był w pełnej wersji, z załącznikami.
Jeden z załączników zawierał opis 12 eksperymentów przeprowadzanych przez podkomisję smoleńską. Dotyczą one m.in. wybuchu ładunku termobarycznego w obiekcie imitującym przestrzeń pasażerską samolotu, pomiar prędkości odłamków podczas wybuchu modelu kadłuba samolotu, analizę rozpadu kadłuba TU-154M na głównym polu szczątków, czy - co najbardziej szokujące - informacje o ciałach ze śladami wysokiej temperatury i oparzeń.
W załączniku znajduje się opis obrażeń 16 ofiar katastrofy smoleńskiej, opisana jest też część ciała 17. ofiary, znaleziona na wrakowisku dwa dni po tragedii. W dziesięciu przypadkach materiał ilustrowany jest zdjęciami. Choć w każdym przypadku ciało, którego opis jest przedstawiany, ma nadany numer, to jednak znajduje się przy nim również imię i nazwisko.
Z 17 nazwisk, które widnieją w raporcie, w 10 przypadkach znalazły się także drastyczne zdjęcia bez żadnej cenzury, przedstawiające ofiary katastrofy. Są one podpisane z imienia i nazwiska. Wśród opisywanych zdjęć jest także ciało prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Zdjęcie zostało zrobione zanim zwłoki głowy państwa zabrane zostały z miejsca katastrofy.
Do zdjęć dołączony jest opis obrażeń odniesionych przez ofiary. W wielu przypadkach jest on niezwykle drastyczny, zawiera szczegółowe opisy oparzeń i uszkodzeń odniesionych w wyniku zdarzenia.
Jak doszło do tego, że załącznik do raportu, który jest podpisany w pliku jako „zastrzeżony” został opublikowany przez podkomisję? Szef podkomisji Antoni Macierewicz w wydanym oświadczeniu stwierdził, że zdjęcia były elementem badań, jakie przeprowadzała podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika, "który miał nie być opublikowany".
- Za niedopuszczalny błąd publikacji tych zdjęć wywołujących ból i traumatyczne przeżycia bardzo przepraszam rodziny i wszystkich państwa, którzy zapoznali sie z tym materiałem zdjęciowym - napisał Macierewicz.
To nie pierwszy raz, gdy do sieci wyciekają drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej. W 2012 roku, kiedy na rosyjskich stronach opublikowano zdjęcia ciał katastrofy, w tym także fotografie zwłok prezydenta Kaczyńskiego, prokuraturę zawiadamiał… sam Antoni Macierewicz, wskazując, że "zachowanie to było ukierunkowane na publiczne znieważenie narodu i Rzeczypospolitej Polskiej".
Zastanów się, zanim dodasz komentarz